piątek, października 06, 2006

Przeprowadzki

Na razie przeprowadzałem się 3 razy. Mimo, że w obrębie jednego miasta nie było to bardzo przyjemne. Większość rzeczy sam nosiłem i woziłem autem. Tylko pianino i wielką starą szafę przewiozła bagażówka.
Dlaczego? 1.Koszt usług transportowych. Za przewiezienie wszystkiego chcieli drogo, tłumacząc, że trzeba zrobić kilka kursów małym autem, albo barć duże, i to musi kosztować. 2.Firmy oferowały pomoc, przy noszeniu mebli, ale nie chciały brać odpowiedzialności – jak się potłucze, to trudno... 3.Płaci się za godzinę pracy auta i ekipy, więc trzeba wszystko spakować wcześniej i przewieźć na raz. Taka opcja jest mało realna, szczególnie jeśli ma się małe mieszkanie. Nie ma gdzie pakować i trzymać rzeczy, które normalnie są w szafach!

Teraz pomysł. Przeprowadzki w kontenerach na bagaż. Firma transportowa przywozi nam rano pod dom bagażowy kontener oraz taki sprzęt jak styropian, folie do pakowania, pudła, wózek, żeby łatwiej było przenosić... W ciągu dnia spokojnie pakujemy rzeczy do kontenera, sami, w dogodnym tempie, bez pośpiechu. Możemy dokładnie zaplanować, co najpierw włożyć, jak wykorzystać przestrzeń bagażową. Sami zabezpieczamy nasze meble na czas transportu. Zamykamy dokładnie kontener – tylko my mamy klucz. Dzwonimy po samochód, który dostarcza kontener pod wskazany adres o wyznaczonej godzinie (np. następnego dnia rano). Tam mamy czas na spokojne wypakowanie.

Korzyści dla firmy świadczącej usługi to: 1.Optymalizacja wykorzystania samochodów i ludzi – nie muszą czekać na klientów. 2.Niższe koszty przy tej samej liczbie przeprowadzek - trzeba kupić i eksploatować znacznie więcej tanich kontenerów niż drogich samochodów. 3.Jasne określenie odpowiedzialności za przeważone wyposażenie. Taka filozofia działania daje też możliwość łatwego zwiększenia zasięgu działalności na cały kraj, a nawet Europę. Dodatkowo firma może świadczyć usługi przechowywania dużych przedmiotów w kontenerach.

środa, października 04, 2006

Restauracja dla rodzin z dziećmi

To nawet nie pomysł, tylko apel: niech ktoś zrobi coś takiego! Najlepiej w wersji sieciowej:-) Mieszkamy na Śląsku i, ponieważ mamy dwuletniego synusia, jedyną opcją na wyjście rodzinne do restauracji jest Ikea.

Restauracja, która zaprojektowana jest z myślą o rodzinach z dziećmi jest więc potrzebna. Musi tam być: 1.zakaz palenia, 2.dużo miejsca do zabawy dla dzieci (z bezpiecznymi zabawkami, basenem z kulkami, przyborami do rysowania, itp.), 3.duży parking i łatwy dojazd (proponuję zbudować restaurację przy centrach handlowych), 4.różnorodne menu i potrawy szybkie do przygotowania (małe dzieci nie lubią czekać), 5.krzesła, naczynia, sztućce i łazienka dostosowana do potrzeb dzieci, 6.wieszaki na ubranka, 7.przewijak, pieluchy i papierowe ręczniki, 8.okrągłe stoły. No i oczywiście odpowiednia obsługa...

Jeśli ktoś ma wątpliwości czy taka restauracja wypali, to polecam wizytę w restauracji Ikea podczas weekendu;-)
Fundusz restrukturyzacyjny
A teraz coś z zupełnie innej beczki! Świat wielkich finansów, banków inwestycyjnych, firm konsultingowych.
Po 16 latach istnienia wolnego rynku znaczna część rodzinnych firm powstałych na początku lat 90-tych zbankrutowała. Konkurencja stawała się coraz silniejsza, założyciele nie radzili sobie z coraz gorszymi przepisami podatkowymi, wspólnicy kłócili sie i rozstawali... Ale te firmy, które przetrwały, mają całkiem pokaźne rozmiary pod względem obrotów, aktywów czy liczby zatrudnionych. Część spośród przedsiębiorców przekwalifikowała się w finansistów czy dyrektorów zarządzających.
Jednak istniej w dalszym ciągu sporo przedsiębiorstw, które nie potrafią pokonać kryzysu wzrostu. Są to firmy, którymi zazwyczaj kierują założyciele. Założyciele ci mają często przekonanie, że tylko oni rozumieją swój biznes, że cała firma opiera się na ich pracy, że jeśli ich zabraknie, wszystko się rozsypie. Organizacje takie zarządzane są intuicyjnie, a ich efektywność określona na zasadzie porównywania przepływów pieniężnych. Firmy takie przynoszą swoim właścicielom znaczne zyski, jednak ich posiadanie odczuwane jest jako duże ryzyko i przykry obowiązek. Jeśli znalazłby się chętny na kupno takiej firmy założyciele chętnie poszliby na emeryturę.
I tu jest miejsce dla funduszu, który kupuje rodzinne firmy od założycieli, przekształca je w korporacje i sprzedaje z zyskiem na giełdzie czy inwestorowi branżowemu. Kluczowe kompetencje takiego funduszu to zarządzanie portfelem spółek oraz rekrutacja na stanowiska kierownicze. Optymalnie, jeśli firma taka posiada ludzi do zadań specjalnych, którzy wkraczają do firmy w pierwszej kolejności i przeprowadzają najbardziej konieczne zmiany.
Jeśli powstanie taki fundusz, to ciekawe co 'emerytowani' przedsiębiorcy zrobią z zarobionymi pieniędzmi. Zainwestują w fundusze inwestycyjne, nieruchomości czy może założą nowe firmy?

poniedziałek, października 02, 2006

Rekrutacja pracowników budowlanych
Jest to rozwinięcie i uzupełnieni poprzedniego pomysłu. Jeśli obecnie podstawowym problemem branży budowlanej jest brak rąk do pracy, to trzeba ten problem rozwiązać. Mamy więc z jednej strony zapotrzebowanie na pracowników, a z drugiej strony bezrobocie. Oznacza to, że rynek pracy jest nieefektywny. Jest miejsce na firmy, które zajmą na nim swoją niszę.

Po pierwsze, można zajmować się rekrutacją. Poszukiwanie pracowników musi być jednak przeprowadzone sprytnie:-) Ja niestety nie mam jeszcze dobrego pomysłu, ale wiem, że ogłoszenia w poniedziałkowej wyborczej i na pracuj.pl nie wystarczą... Niską skuteczność ma też korzystanie z urzędów pracy. Po drugie, można prowadzić agencję pracy czasowej. Zatrudniamy sami i sprzedajemy godziny pracy naszych ludzi firmom budowlanych. Po trzecie, można prowadzić szkolenia. A w zasadzie przyuczać do zawodu. Optymalnie oczywiście jest połączyć wszystkie trzy aktywności w ramach jednej firmy.
Pytanie tylko, po co pracować na zlecenie polskich firm budowlanych, a nie np. irlandzkich czy austriackich... Ale może kiedyś i płace w Polsce będą normalne.
Firma budowlana

Nie jest to specjalnie innowacyjny pomysł, ale niezwykle skuteczny i zyskowny. Jeśli ktoś na poważnie myśli o założeniu własnej firmy i nie wie, czym się zająć, to jest to wybór optymalny.

Na początek szczególnie polecałbym specjalizować się w pracach wykończeniowych – nie potrzeba ciężkiego sprzętu, nie trzeba zatrudniać wielu pracowników. Zacząć można nawet samemu. Zapotrzebowanie na takie usługi jest olbrzymie. Popyt na mieszkania jest ogromny, ludzie kupują nowe, sprzedają stare, remontują... Natomiast podaż usług jest ostatnio ograniczona, bo fachowcy wyjechali do pracy za granicę. Trudno się dziwić, bo zarobić mogą nawet i 10 razy więcej... Ostatnio słyszałem, że firma z Gliwic ma tyle zleceń, że musi zatrudnić dodatkowo 100 osób i nie może znaleźć tylu chętnych!

Generalnie taki biznes to samograj. Trzeba dbać o 1. jakość wykonania, 2. terminowość, 3. poziom obsługi klienta. Jeśli uda się zatrudnić dobrych fachowców, to spokojnie można płacić im dużo, stosować politykę wysokich cen i nie martwić się o reklamę – klienci sami przyjdą.

Oczywiście to wszystko nie jest takie proste, ale chodzi o pokazanie zasady: przy obecnej koniunkturze na rynku nieruchomości nie ma problemów ze znalezieniem zleceń dla budowlańców.
na początek...

zanim się rozpiszę o pomysłach rodem z NASA czy google przedstawię moją hipotezę natury ogólnej:

Obecnie w Polsce każdy biznes ma szanse na sukces, pod warunkiem, że jest odpowiednio prowadzony. Odpowiednio tzn. odpowiedzialnie, z klasą, na poziomie i z uśmiechem. Jak obiecuję, że zadzwonię, to dzwonię. Jak wyznaczam termin o go dotrzymuje. Jak wiem, że nie dotrzymam terminu, to sam o tym informuję, przepraszam i proszę o dodatkowy czas. Zatrudniam kompetentnych ludzi i dobrze im płacę. Itd. Wiadomo o ci chodzi...

Stawiam taką hipotezę, bo nieprawdopodobne wydaje mi się, ile jeszcze jest firm, w których nie szanuje się klienta, gdzie pracują ludzie niekompetentni, leniwi i gdzie nikomu nie zależy... I to w czasach podobno bardzo ciężkiej konkurencji, wysokiego bezrobocia, ISO 9001 i studiów MBA.

Podsumowując: najważniejszym zasobem każdej firmy są... klienci, potem pracownicy, a reszta to w zasadzie szczegóły.

Będę pisał o pomysłach na biznes.

Podkreślam: pomysłach! Nie o gotowych biznes planach, ofertach inwestycyjnych, modelach biznesowych itp. To są moje pomysły na to, jak można by zarabiać pieniądze, bez weryfikowania na ile pomysł jest realny czy rentowny.
Pomysły są moje własne, ale nie twierdzę, że ja jedyny coś takiego wymyśliłem. Prawdopodobnie, jeśli pomysł jest dobry, już jest na świecie działająca firma, która dany pomysł realizuje.

Będę pisał, bo: 1.
Jak zapiszę w internecie, to nie zgubię kartek z notatkami. 2.Może ktoś to przeczyta i pomysł go zainspiruje do działania. 3.Moja żona ma już dosyć wysłuchiwania moich pomysłów (całuski kochanie:-).

Komentarze i uwagi są mile widziane, ale jednocześnie zastrzegam sobie prawo do ich ignorowania.

„Nie chciało mu się iść do roboty. Było mu dobrze tak chodzić i myśleć o tej przyszłej fabryce, urządzać ją, puszczać w ruch, pilnować. Tak się zatapiał w tym rozmarzeniu, że chwilami najwyraźniej słyszał około siebie i czuł tę przyszłą fabrykę. Widział stosy materiałów, widział kantor, kupujących, szalony ruch, jaki panował. Czuł jakąś wielką falę bogactw płynącą mu pod stopy.”

Reymont Władysław Stanisław: Ziemia obiecana. T.I, s.3. Polska Biblioteka Internetowa,
http://www.pbi.edu.pl/show.php?pub=1418