środa, października 04, 2006

Fundusz restrukturyzacyjny
A teraz coś z zupełnie innej beczki! Świat wielkich finansów, banków inwestycyjnych, firm konsultingowych.
Po 16 latach istnienia wolnego rynku znaczna część rodzinnych firm powstałych na początku lat 90-tych zbankrutowała. Konkurencja stawała się coraz silniejsza, założyciele nie radzili sobie z coraz gorszymi przepisami podatkowymi, wspólnicy kłócili sie i rozstawali... Ale te firmy, które przetrwały, mają całkiem pokaźne rozmiary pod względem obrotów, aktywów czy liczby zatrudnionych. Część spośród przedsiębiorców przekwalifikowała się w finansistów czy dyrektorów zarządzających.
Jednak istniej w dalszym ciągu sporo przedsiębiorstw, które nie potrafią pokonać kryzysu wzrostu. Są to firmy, którymi zazwyczaj kierują założyciele. Założyciele ci mają często przekonanie, że tylko oni rozumieją swój biznes, że cała firma opiera się na ich pracy, że jeśli ich zabraknie, wszystko się rozsypie. Organizacje takie zarządzane są intuicyjnie, a ich efektywność określona na zasadzie porównywania przepływów pieniężnych. Firmy takie przynoszą swoim właścicielom znaczne zyski, jednak ich posiadanie odczuwane jest jako duże ryzyko i przykry obowiązek. Jeśli znalazłby się chętny na kupno takiej firmy założyciele chętnie poszliby na emeryturę.
I tu jest miejsce dla funduszu, który kupuje rodzinne firmy od założycieli, przekształca je w korporacje i sprzedaje z zyskiem na giełdzie czy inwestorowi branżowemu. Kluczowe kompetencje takiego funduszu to zarządzanie portfelem spółek oraz rekrutacja na stanowiska kierownicze. Optymalnie, jeśli firma taka posiada ludzi do zadań specjalnych, którzy wkraczają do firmy w pierwszej kolejności i przeprowadzają najbardziej konieczne zmiany.
Jeśli powstanie taki fundusz, to ciekawe co 'emerytowani' przedsiębiorcy zrobią z zarobionymi pieniędzmi. Zainwestują w fundusze inwestycyjne, nieruchomości czy może założą nowe firmy?